Zanzibaru i Tanzanii
Kiedy fotograf Harald Schaffer wylądował na Zanzibarze, był przekonany, że wyspa jest dla niego zbyt turystyczna. A potem był całkowicie zaskoczony, jak bardzo go fascynowała. W środku pandemii koronawirusa, kiedy prawie nie było innych turystów, mieszkał na wyspie przez kilka miesięcy i mógł doświadczyć kultury suaheli w sposób, który w innym przypadku byłby prawie niemożliwy.
Przyjaźnie zawiązały się niemal automatycznie. Na przykład z pracującą dziewczyną w imprezowym miasteczku Nungwi, którą fotograf poznał poza wszelkimi kontaktami biznesowymi. Albo z Masajem, który pilnie potrzebował 15 krów, żeby poślubić kobietę, którą zapłodnił. Portret Zanzibaru i Tanzanii, ukazujący mniej znane strony często odwiedzanego kraju.